poniedziałek, 14 stycznia 2013

Creme brulee z białą czekoladą i galaretką porzeczkową

  Z pieczenia makaroników pozostały mi dwa bezpańskie żółtka. To w sam raz na creme brulee dla dwóch osób - pomyślałam. Ale taki zwyczajny, waniliowy, po raz milionowy - nie. Ponieważ mam dzisiaj wenę i białą czekoladę, postanowiłam to wykorzystać i tym sposobem powstał dzisiejszy deser. Podaję proporcje na dwa żółtka, także jeżeli chcecie zrobić więcej wystarczy tylko pomnożyć.

- 2 żółtka
- 1 łyżka cukru
- 4 kostki białej czekolady
- 3/4 szklanki śmietanki 36%
- galaretka z czerwonej porzeczki (taka domowa zrobiona z porzeczek utartych przez sitko z cukrem)
- coś chrupkiego, czyli uprażone bardzo drobno pokrojone migdały ( to tak zamiast karmelowej skorupki;))

  Żółtka ucieramy w miseczce, ale tak bez przesady, żeby ich zbytnio nie napowietrzyć. Krem ma być aksamitny, a nie puszysty. Śmietankę, cukier i czekoladę powoli podgrzewamy, do momentu w którym czekolada całkowicie się rozpuści, a śmietanka zagotuje (na brzegach pojawią się delikatne bąbelki). Zdejmujemy z ognia i stopniowo, po łyżce dodajemy do żółtek. Mieszamy uważnie, nie wpuszczając do masy zbyt dużo powietrza.
  Przelewamy nasz krem przez sitko do żaroodpornego naczynia i pieczemy około 50 minut w 100 stopniach.
  Gdy nasz krem się zetnie, rozpuszczamy w rondelku łyżkę porzeczkowej galaretki, smarujemy nią wierzch kremu i chowamy w lodówce na kilka godzin. Przed podaniem posypujemy uprażonymi migdałami.
  Sama biała czekolada nie jest dla mnie wybitna w smaku, natomiast myślę, że jest wspaniała jako dodatek do kremów, tortów i wszystkich innych deserów, trzeba ją tylko dobrze zrównoważyć.

2 komentarze:

  1. Pierwszy raz się spotykam z takim czymś i powiem szczerze, że przypadło mi do gustu. Na pewno kiedyś wypróbuję :)

    OdpowiedzUsuń