Chodziło dziś za mną coś słodkiego i z tego wszystkiego zrobiłam bezy. Nie takie zwyczajne, tylko kawowe, a do nich karmelowy, budyniowy krem. Jeżeli przepadacie za karmelowym macchiato, to jest to deser, od którego nie będziecie się mogli oderwać, bo smakuje tak samo i do tego jest przyjemnie chrupiący.
Zasada w wykonaniu tych bez jest taka: trzy łyżeczki cukru na jedno białko. Żeby zbytnio nie szaleć z kaloriami;) upiekłam bezy tylko z dwóch jajek, ale jeżeli chcecie możecie zrobić ich więcej, zwiększając oczywiście odpowiednio ilość składników. Proporcje na dwa jajka, czyli kiedy rozsądek podpowiada, żeby nie piec za dużo ciastek, bo trzeba je będzie wszystkie pożreć są takie:
Bezy:
- 2 białka
- 6 łyżeczek cukru pudru
- 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej lub 2 łyżeczki zaparzonego espresso
- 1 płaska łyżeczka zmielonej kawy
Krem:
- 6 łyżeczek cukru
- 2 żółtka
- 4 łyżeczki mąki
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżka masła
Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy kawę, cukier puder i ubijamy razem przez około 3 minuty. Gdy nasza beza jest sztywna i utrwalona cukrem, dosypujemy mieloną kawę, mieszamy, wykładamy na blachę i pieczemy w 150 stopniach 30 minut, a później wyłączamy piekarnik i pozostawiamy na dwie godziny, niech tam sobie siedzą i schną dalej.
Na przyrządzenie kremu mamy bardzo dużo czasu, zdąży on nam nawet przestygnąć. Z cukru robimy karmel, czyli wsypujemy go do rondelka i zostawiamy na gazie dopóki się nie rozpuści i nie zbrązowieje. Pilnujemy oczywiście, żeby nam się nasz karmel nie przypalił, bo zrobi się gorzki, okropnie twardy i w życiu nie uda nam się domyć garnka. Do gotowego karmelu dolewamy połowę mleka i mieszamy, żeby nam się w nim rozpuścił. Drugą połowę mieszamy z mąką i żółtkami, dokładnie, tak żeby nie było grudek. Masę żółtkowo-mąkowo-mleczną dolewamy do rondelka, w którym znajduje się mleko z karmelem i podgrzewamy, aż do zagotowania i zgęstnienia. Powstanie budyń, który studzimy, a gdy jest chłodny miksujemy z miękkim masłem. Dobrym pomysłem będzie dokładne pokrycie wierzchu masy budyniowej folią spożywczą podczas jej stygnięcia. Unikniemy w ten wówczas powstania kożucha na jej powierzchni.
Wystudzone bezy możemy przełożyć karmelowym kremem, lub wyłożyć krem do pucharka i posypać pokruszonymi bezami, czy też ułożyć je w całości. Całość bardzo pysznie się komponuje. Jest jednocześnie aksamitna, chrupiąca i bardzo delikatna.
mniam mniam ;* przepyszne pogratulować przepisu pomysłu i wszystkiego innego :
OdpowiedzUsuń