sobota, 2 listopada 2013

Dyniowo - jaglane paszteciki

   I znów po wegańsku :). Paszteciki w razowym cieście drożdżowym z nadzieniem, z mojej najnowszej miłości - pieczonej dyni i kaszy jaglanej. Aromatyczne, doprawione smaczne na zimno i i na ciepło, jako dodatek do zupy  lub same, tak po prostu.
   Najpierw przygotowujemy drożdżowe ciasto:

- 250g mąki: pół na pół zwykła z pełnoziarnistą
- 1/4 kostki drożdży
- trochę ciepłego mleka roślinnego (sojowe, ryżowe, migdałowe do wyboru, do koloru)
- 1 łyżka oleju np. lnianego
- sól i cukier: po takiej 'uczciwej' szczypcie ;)

  Zaczynamy od rozczynu, czyli mieszamy mleko z drożdżami, cukrem i odstawiamy na chwilkę w ciepłe miejsce. Następnie mieszamy mąki z solą, dodajemy pracujący rozczyn i wyrabiamy, jeżeli ciasto jest za suche - to podlewamy ciepłą wodą, jeżeli zbyt wilgotne, podsypujemy mąką. Na koniec dodajemy olej, wyrabiamy dalej i odstawiamy ciasto przykryte ściereczka w ciepłe miejsce, aż podwoi swoją objętość (zajmuje to około godziny).

  W międzyczasie farsz:

- 1 pieczona w 180 stopniach przez 45 minut dynia hokaido z całym ząbkiem czosnku, doprawiona  solą, pieprzem, ziołami prowansalskimi, wędzoną papryką i skropiona oliwą z oliwek
- ugotowana kasza jaglana (1/2 szklanki suchej kaszy)
- sól, pieprz
- gałka muszkatołowa
- cynamon
- chilli
- jeszcze trochę wędzonej papryki i ziol prowansalskich
- 1 wyciśnięty ząbek czosnku

  Pieczoną dynię ze skóra i pieczony ząbek czosnku miksujemy na puree. Mieszamy z ugotowaną kaszą i odważnie doprawiamy.
  Teraz lepimy i zawijamy :). Wyrośnięte ciasto wałkujemy na oprószonym mąką blacie i wycinamy z niego kwadraciki (to moja wersja, ale Twoje paszteciki mogą mieć zupełnie inny kształt). Na każdy kwadracik nakładamy trochę farszu i zwijamy roladki. Układamy na wyłożonej papierem blasze i odstawiamy na chwilę do wyrośnięcia. Przed pieczeniem (25 minut w 180 stopniach), smarujemy ciasto mlekiem np. sojowym i posypujemy pestkami dyni (pestki dyni możesz też wmieszać do ciasta, lub dodać uprażone do farszu).
 Paszteciki najlepiej smakują po upieczeniu, gdy przestygną na tyle, żeby dały się ugryźć :).

środa, 23 października 2013

Mój wegański obiad: czyli szpinakowe burgery i pieczona dynia z fasola :)

  Tak, powracam dziś wegańskim postem. Kuchnia wegańska to tak na marginesie moja najnowsza fascynacja. Bo okazuje się, że bez jajek, mleka etc. też się da i to jeszcze jak. Mój ukochany samiec tylko patrzy na mnie z troska i nieukrywanym przerażeniem, kiedy to z wypiekami na twarzy i płonącymi entuzjazmem oczami opowiadam mu o fascynujących kotletach z buraków i (co gorsza) o ryżowym majonezie. Potem tylko pyta zlękniony 'Ale normalne rzeczy też będziesz gotować?'. :D
  Dosyć o mnie czas na obiad. Zaczynamy od burgerów:

- 1/2 szklanki suchej kaszy jaglanej (przed ugotowaniem trzeba ją dwa razy przepłukać wrzątkiem)
- 1/2 amarantusa ekspandowanego
- ok. 1 szklanki rozmrożonych liści szpinaku
- 1 ząbek czosnku
- szczypta gałki muszkatołowej
- sól, pieprz, chilli
- 3 łyżki oleju lnianego
- 1/2 szklanki posiekanej drobno cebuli (ja akurat dzisiaj nie dodałam)
- 1/2 szklanki uprażonych nasion słonecznika



  Z podanych proporcji wychodzi 8 niedużych kotlecików. Karzę jaglaną gotujemy w osolonej wodzie. Na podane 1/2 szklanki kaszy potrzebna będzie mniej więcej 1 szklanka wody. Ja zrobiłam to trochę na wyczucie, kiedy odparowała woda, a kasza nadal była twardawa dolałam jeszcze trochę i pod koniec gotowania wsypałam amarantus. Ugotowaną kaszę z amarantusem studzimy.
  Do przestudzonej kaszy dodajemy: posiekane liście szpinaku, cebulę, wyciśnięty ząbek czosnku, olej lniany, słonecznik, przyprawy i dokładnie wyrabiamy, żeby połączyć dokładnie składniki.
  Kiedy masa jest gotowa czas na panierowanie kotlecików. W czym chcesz, może być to sezam, bułka tarta, otręby. Po opanierowaniu można burgery usmażyć, upiec w piekarniku, lub grillować, czego dusza zapragnie.

  Teraz kolej na pyszne dyniowe 'coś'. Potrzebne są:

Pieczona dynia:
- 1 nieduża dynia hokkaido
- 2 ząbki czosnku
- sól i pieprz
- zioła prowansalskie
- oliwa z oliwek

  Dynię kroimy na kilka kawałków (nie trzeba się zbytnio starać;)) i pieczemy razem z całymi ząbkami czosnku, skropioną oliwą i posypaną przyprawami w piekarniku rozgrzanym do 180 stopni przez mniej, więcej 30 minut, ale pilnujemy żeby się nie spiekła zbytnio.




I reszta:
- 125g (mała puszka) białej fasoli
- 1 cebula
- trochę świeżej papryczki chilli
- 100 g wędzonego tofu
- 2 łyżki śmietanki sojowej
- łyżka dobrego przecieru pomidorowego
- 1 łyżeczka sosu sojowego
- sól, pieprz oczywiście
- oliwa z oliwek

  Na rozgrzanej oliwie smażymy cebulkę z chilli. Dodajemy upieczoną dynię wraz z czosnkiem, odsączoną z zalewy fasolkę i podlewamy odrobią wody. Dusimy chwilkę, dodajemy przecier pomidorowy, sos sojowy, tofu i znów chwilę dusimy i doprawiamy. Pod koniec gotowania dodajemy śmietanki sojowej i gotowe.
  Burgery i potrawkę z dyni podałam z maminą surówką z modrej kapusty, żeby było kolorowo a co! ;)
 (to białe to ryżowy majonez, a czerwone to pasta z pieczonej papryki i nerkowców, ale to innym razem)

niedziela, 1 września 2013

Krem z kurek


 - 400g kurek
 - 1l bulionu z kostki (tak;)) grzybowej
 - 2 liście laurowe
 - 4 ziarna ziela angielskiego
 - gałka muszkatołowa
 - 1 suszony prawdziwek (opcjonalnie)
 - szalotka
 - masło klarowane
 - kieliszek białego, wytrawnego wina
 - sól i pieprz
 - śmietanka 30%

 Koniec lata i związana z nim nostalgia to dobry powód, żeby pokrzepić się sycącym i aromatycznym kremem z kurek, których jest o tej porze roku pod dostatkiem.
 Zagotowujemy bulion z liśćmi laurowymi, zielem angielskim i suszonym prawdziwkiem około 30 minut. To daje nam całkiem sporo czasu na podsmażenie na klarowanym maśle posiekanej szalotki (możesz ją pokroić na tak duże kawałki jak chcesz). Dodajemy do niej oczyszczone kurki, podsmażamy chwilę razem, następnie dolewamy wino i dusimy, aż alkohol odparuje, a płyn zostanie zredukowany. Zawartość patelni z szalotką i kurkami przenosimy do garnka z bulionem i gotujemy jeszcze jakieś 15 minut.
 Teraz czas wyciągnąć liście laurowe i ziarenka ziela angielskiego, można też odłożyć na bok kilka ładnych kurek, ot tak, żeby było coś na ząb i zmiksować zawartość garnka przy pomocy blendera na gładki, aksamitny krem. Doprawiamy solą,  dużą ilością świeżo mielonego pieprzu oraz gałką muszkatołową. Zaprawiamy śmietanką, tak żeby dodać odrobinę kremowości i słodyczy. Wrzucamy uprzednio odłożone, całe kurki i voila. :) 


środa, 31 lipca 2013

Zawijane wytrawne ciasteczka II

   Oto kolejna wersja serowych ciasteczek z ciasta francuskiego. Wykonuje się je tak samo jak poprzednie ( http://kitekskitchen.blogspot.com/2012/12/zawijane-wytrawne-ciasteczka.html ), więc nie będę się nad tym rozwodzić. Różnią się one wyborem sosu oraz rodzaju szynki. W tym przepisie najlepsza będzie wędlina o delikatnym smaku, nie zaś długodojrzewająca. Oprócz opakowania ciasta francuskiego potrzebne są:

do sosu:
 - 2 łyżki majonezu
 - 1 łyżka musztardy francuskiej, tej z całymi ziarnami gorczycy
 - pieprz
a poza tym:
 - szynka
 - ser żółty (cheddar najlepiej a co!;))
 - gałązka rozmarynu

   Składniki sosu mieszamy i rozsmarowujemy na płacie ciasta. Następnie posypujemy równomiernie drobno posiekanym rozmarynem. Teraz wystarczy tylko poukładać plastry szynki, sera, zwinąć w rulon, który kroimy na 1 cm plasterki. Pieczemy poukładane na blasze wyłożonej papierem w 200 C od 10 do 13 minut. :)


wtorek, 30 lipca 2013

Cheese balls :D

Przeglądając różne różniste amerykańskie przepisy, zaintrygowały mnie kulki serowe, czy też jak kto woli serowe trufle. Niezła rzecz na imprezę i są dość niekłopotliwe w jedzeniu - na raz;). Żeby utoczyć serowe kulki potrzebujemy:

- 3 serki Almette: 1 ziołowy i 2 naturalne
- 250g sera cheddar startego na grubych oczkach tarki
- po garści uprażonych na suchej patelni i potłuczonych ziaren słonecznika i pestek dyni
- cząber
- pieprz
- ostra papryka
- pokruszone krakersy, uprażone i potłuczone orzechy, czy cokolwiek innego w czym chcesz obtoczyć cheese balls (moje obtoczyłam w drobnych okruszkach krakersów)



To co musimy teraz zrobić jest bardzo proste: łączymy serki Almette ze startym cheddarem (jeżeli o mnie chodzi to im bardziej dojrzały tym lepszy), uprażonymi i pokruszonymi nasionami, dodajemy przyprawy i wstawiamy naszą serkową masę na kilka godzin do lodówki żeby stężała. Kiedy to nastąpi formujemy kuleczki i panierujemy je ,tak jak ja na przykład, w drobno pokruszonych krakersach.

piątek, 19 lipca 2013

Chłodnik z awokado



Natrafiłam wczoraj przypadkiem w sklepie na wspaniałe, dojrzałe awokado. Na początku chciałam po prostu wyjeść kremowy miąższ łyżeczką prosto z łupinki, ale koniec końców nabyłam jeszcze dwa młode pory i zrobiłam chłodnik.

- 2 dojrzałe awokado
- 1l bulionu
- 1 łyżka masła (najlepiej klarowanego)
- 2 młode pory
- 2 łyżki soku z cytryny, a najlepiej z limonki
- świeża mięta i kolendra
- 3 łyżki kwaśniej śmietany
- sól, pieprz, chilli w proszku
- płatki migdałowe
- oliwa z oliwek

Na początek kroimy pory w talarki i podsmażamy na maśle do zeszklenia, zalewamy bulionem i gotujemy do miękkości, a następnie rozdrabniamy blenderem, tak żeby powstał gładki krem. Miąższ obu awokado miksujemy z sokiem z cytryny, miętą i kolendrą, mieszamy z kremem z porów i dodajemy trzy łyżki śmietany. Doprawiamy solą, pieprzem i chilli. Schładzamy i podajemy z kwaśną śmietaną i chrupiącymi, uprażonymi na oliwie z oliwek z dodatkiem chilli i soli płatkami migdałowymi.

niedziela, 7 lipca 2013

Szpinakowo - łososiowe rolki

To wersja rolady szpinakowo-łososiowej dla leniwych. Równie pyszna, bardziej kremowa i zdecydowanie łatwiejsza, bo odpuszczamy sobie pieczenie szpinakowego biszkoptu. To leniwa, lub jak kto woli letnia (bez rozgrzewania piekarnika;)) wersja. Potrzebne będą:


- 6 tortilli
- 2 opakowania serka mascarpone
- szpinak - mrożony lub świeży zblanszowany
- 1-2 ząbki czosnku
- 2 solidne łyżki chrzanu
- 100g łososia wędzonego
- koperek
- sól i pieprz


Kremowy serek mascarpone mieszamy blenderem ze szpinakiem, tak żeby nabrał równomiernie zielonego koloru. Do szpinakowego serka wyciskamy czosnek, dodajemy chrzan, posiekany koperek, sól, pieprz i pokrojonego w kosteczkę łososia. Tak przygotowanym kremem wystarczy już tylko posmarować tortille, pozwijać z nich rulony, wstawić do lodówki na jakieś 30 minut i tuż przed podaniem pokroić na kawałki, tak grube jak lubisz.

sobota, 15 czerwca 2013

Krewetki w sosie kokosowym z mango

Powracam po długiej przerwie spowodowanej brakiem weny kulinarnej ze słodko-ostrymi, przepysznymi krewetami, które mnie samą zaskoczyły smakiem. Wykombinowałam do nich sałatkę z awokado i blanszowanej cukinii z dressingiem z sosu sojowego - żeby nie wypaść z konwencji;). We wszystkim jest sporo papryczki chilli, to znaczy dla mnie w sam raz, ale rozumiem, że dla kogoś niebędącego miłośnikiem ostrości przesadziłam. Zatem jeżeli jesteś śmiertelnikiem krzywiącym się na samą myśl o ostrym daniu - odpuść papryczki ;)

Marynata do krewetek:
- sok z 1 limonki
- 1 papryczka chilli drobno posiekana może być z pestkami :>
- 1cm imbiru starty na drobnych oczkach tarki
- 1 przeciśnięty przez praskę ząbek czosnku
- 1 łyżeczka czerwonej pasty curry
- 2 łyżeczki sosu ostrygowego
- 2 łyżeczki miodu
- 1 łyżeczka oleju sezamowego

Sos z mango:
- 1 dojrzały owoc mango
- 3 szalotki
- 200 ml mleczka kokosowego
- 1 łyżka masła
Sałatka:
- młoda cukinia
- dojrzałe awokado
- świeża kolendra
- papryczka chilli
- orzechy nerkowca

I na dressing:
- 2 łyżki sosu sojowego
- 2 łyżki musztardy
- kilka kropel oleju sezamowego
- oliwa z oliwek
- sok z 1/2 limonki
- 2 łyżeczki miodu

Mieszamy ze sobą wszystkie składniki marynaty i wrzucamy do niej na około pół godziny rozmrożone (jeżeli masz mrożone) lub obrane (jeżeli jesteś szczęśliwym posiadaczem świeżych) krewetki. Na patelni rozgrzewamy masło i szklimy na nim drobno posiekaną szalotkę, następnie dodajemy pokrojony w kosteczkę miąższ mango i dusimy chwilę. Gdy sok wydobywający się z owocu w połowie odparuje dodajemy krewetki wraz z marynatą i mleczko kokosowe. Dusimy jakieś 5 - 6 minut. Żeby powstała sałatka wystarczy 'wystrugać' wstążki z cukinii za pomocą obieraczki do warzyw, następnie je zblanszować. Chilli kroimy w drobne, cieniutkie paseczki, awokado kroimy w kosteczkę i siekamy (niezbyt drobno) kolendrę. W tak zwanym międzyczasie prażymy orzechy nerkowca na suchej patelni. Wszystkie składniki naszej sałatki mieszamy wraz z dressingiem. Gotowe krewety możemy podać z chińskim makaronem (tak jak ja), lub z ryżem jaśminowym. Będzie pyszne:)

wtorek, 19 lutego 2013

Razowe, pomarańczowe muffiny z miodem

Dzisiaj zdrowa wersja muffinek. Są bardzo sycące, zjesz dwie i masz wrażenie, że nie zgłodniejesz do końca dnia. Jak zwykle w przypadku muffinów przepis jest prosty, tak jak i jego wykonanie. Z podanych proporcji powinno wyjść 12 średnich ciastek:

* 1 i 1/4 szklanki mąki razowej
* 2 łyżeczki proszku do pieczenia
* 3 łyżki miodu
* skórka otarta z pomarańczy (najlepiej dwóch będzie bardziej aromatyczne)
* 1 łyżeczka kardamonu
* 1 szklanka mleka
* 2 łyżki zrumienionego, przestudzonego masła
* 1 jajko

Wszystkie składniki mieszamy ze sobą do powstania w miarę jednolitej masy, napełniamy nią papilotki i pieczemy w 200 stopniach około 20 minut. Do ciasta możesz dodać kandyzowanej skórki pomarańczowej, rodzynek, tartej czekolady, w zasadzie wszystkiego co lubisz znaleźć w muffinkach. Nie skupiałam się tym razem nad lukrem ponieważ chciałam zrobić w miarę zdrowe babeczki na drugie śniadanie. Zmieszałam łyżkę syropu klonowego z łyżeczką białego rumu i po prostu pomalowałam mieszanką jeszcze ciepłe muffimy. Część w nie wsiąknęła, a reszta utworzyła na wierzchu błyszczącą glazurę. Troszkę śmiesznie wyrosły, jakby bokiem. Są delikatne, mięciutkie w środku i na pewno posmakują Ci, oczywiście jeżeli lubisz wypieki z mąki razowej.

piątek, 1 lutego 2013

Gougères z kremem brokułowym

  Długo zastanawiałam się nad kremem, który mógłby się znaleźć w serowym, wytrawnym ptysiu. Pewnej bezsennej nocy olśniło mnie i wpadłam na pomysł, że krem brokułowy to jest to.
  Bardzo lubię ciasto ptysiowe i rzeczy, które można z niego upiec.
  Serowe ptysie bez nadzienia można podawać zamiast grzanek do zupy cebulowej i do każdego kremu z warzyw.
  Przepis na ciasto jest prosty, potrzebujemy:

- 1 szklankę wody
- 1 szklankę mąki
- 1/4 szklanki masła
- pieprz cayenne - mniej-więcej łyżeczka, nie żałujmy
- 200g startego, dojrzałego sera cheddar (myślę, że sam w sobie dostarcza takich samych doznań jak          czekolada;))
- 3 jajka

  W rondelku zagotowujemy wodę z masłem  i pieprzem cayenne, dodajemy mąkę i szybko mieszamy, tak aby pozbyć się grudek. Powstanie nam jednolita klucha z ciasta, którą studzimy. Do przestudzonego, zaparzonego ciasta dodajemy stopniowo po jednym jajku. Musimy dokładnie wmieszać poprzednie zanim dodamy następne. Na końcu pozostaje nam tylko dodać 'czekoladowy' ;) ser.
  Ciasto ptysiowo-serowe jest dość ciężkie, nie tak lepkie jak bez sera, także bez problemu można formować ptysie dłońmi. Z łatwością stworzymy kulki, które kładziemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia. Nie należy szaleć z rozmiarem, bo ptysie rosną w piekarniku, zatem pamiętajmy o stosownych odstępach. ;)
  Pieczemy 20 minut w 200 stopniach, aż staną się złociste, chrupiące i obłędnie pachnące serem.
  Brokułowy krem do nadziewania zrobiłam tak:

- 1 brokuł
- 1 ząbek czosnku (spory) przeciśnięty przez praskę
- 250g serka mascarpone
- płatki chilli - tyle ile uznasz, ja akurat dałam sporo:)
- 2 łyżki startego parmezanu lub pecorino
- sól i pieprz

  Najpierw gotuję brokuła. Nie przejmuję się za bardzo jego konsystencją, w zasadzie chodzi mi o to, żeby się lekko rozgotował. Odcedzam go i miksuję blenderem na gładką pastę. Doprawiam solą, pieprzem, czosnkiem i chilli, dosypuję parmezan i mieszam. Mascarpone dodaję na końcu, gdy brokułowa masa całkiem wystygnie. W przeciwnym razie rozpłynąłby się i nie uzyskałabym puszystego kremu.
  Przekładam ptysie, chrupię i się rozpływam... :))

piątek, 25 stycznia 2013

Kawowe bezy francuskie z karmelowym kremem

  Chodziło dziś za mną coś słodkiego i z tego wszystkiego zrobiłam bezy. Nie takie zwyczajne, tylko kawowe, a do nich karmelowy, budyniowy krem. Jeżeli przepadacie za karmelowym macchiato, to jest to deser, od którego nie będziecie się mogli oderwać, bo smakuje tak samo i do tego jest przyjemnie chrupiący.
  Zasada w wykonaniu tych bez jest taka: trzy łyżeczki cukru na jedno białko. Żeby zbytnio nie szaleć z kaloriami;) upiekłam bezy tylko z dwóch jajek, ale jeżeli chcecie możecie zrobić ich więcej, zwiększając oczywiście odpowiednio ilość składników. Proporcje na dwa jajka, czyli kiedy rozsądek podpowiada, żeby nie piec za dużo ciastek, bo trzeba je będzie wszystkie pożreć są takie:

Bezy:
- 2 białka
- 6 łyżeczek cukru pudru
- 1 łyżeczka kawy rozpuszczalnej lub 2 łyżeczki zaparzonego espresso
- 1 płaska łyżeczka zmielonej kawy

Krem:
- 6 łyżeczek cukru
- 2 żółtka
- 4 łyżeczki mąki
- 1 szklanka mleka
- 1 łyżka masła


  Białka ubijamy na sztywną pianę, dodajemy kawę, cukier puder i ubijamy razem przez około 3 minuty. Gdy nasza beza jest sztywna i utrwalona cukrem, dosypujemy mieloną kawę, mieszamy, wykładamy na blachę i pieczemy w 150 stopniach 30 minut, a później wyłączamy piekarnik i pozostawiamy na dwie godziny, niech tam sobie siedzą i schną dalej.
  Na przyrządzenie kremu mamy bardzo dużo czasu, zdąży on nam nawet przestygnąć. Z cukru robimy karmel, czyli wsypujemy go do rondelka i zostawiamy na gazie dopóki się nie rozpuści i nie zbrązowieje. Pilnujemy oczywiście, żeby nam się nasz karmel nie przypalił, bo zrobi się gorzki, okropnie twardy i w życiu nie uda nam się domyć garnka. Do gotowego karmelu dolewamy połowę mleka i mieszamy, żeby nam się w nim rozpuścił. Drugą połowę mieszamy z mąką i żółtkami, dokładnie, tak żeby nie było grudek. Masę żółtkowo-mąkowo-mleczną dolewamy do rondelka, w którym znajduje się mleko z karmelem i podgrzewamy, aż do zagotowania i zgęstnienia. Powstanie budyń, który studzimy, a gdy jest chłodny miksujemy z miękkim masłem. Dobrym pomysłem będzie dokładne pokrycie wierzchu masy budyniowej folią spożywczą podczas jej stygnięcia. Unikniemy w ten wówczas powstania kożucha na jej powierzchni.
  Wystudzone bezy możemy przełożyć karmelowym kremem, lub wyłożyć krem do pucharka i  posypać pokruszonymi bezami, czy też ułożyć je w całości. Całość bardzo pysznie się komponuje. Jest jednocześnie aksamitna, chrupiąca i bardzo delikatna.

sobota, 19 stycznia 2013

Pstrąg łososiowy pieczony z masłem czosnkowym i wiórkami z cukinii

  Pyszny i zdrowy pomysł na obiad, jeśliby zjeść go bez 'ziemniakowych' dodatków, który przyszedł mi dziś do głowy po otwarciu lodówki.


- 300 g fileta z pstrąga (u mnie akurat łososiowy)
- 1 łyżka masła
- 1 ząbek czosnku
- 1 mała cukinia
- oliwa z oliwek
- krzaczek bazylii
- limonka
- 2 suszone pomidory z oliwy
- sól, biały pieprz

  Rybę posypujemy solą i białym pieprzem. Miękkie masło mieszamy z przeciśniętym czosnkiem, a z cukinii robimy za pomocą obieraczki do warzyw cienkie wiórki. Przekładamy filet i cukinię (którą też można oprószyć solą - będzie smaczniejsza) do wysmarowanego oliwą naczynia żaroodpornego, na wierzch układamy masło czosnkowe i posypujemy suszonymi pomidorami pokrojonymi w drobną kosteczkę. Zapiekamy w 200 stopniach 20 minut pod przykryciem, a potem 3-5 minut bez.
  Podczas, gdy ryba jest w piekarniku miksujemy w blenderze bazylię z sokiem z połowy limonki i łyżką oliwy z oliwek, doprawiamy do smaku (można dodać ostrą papryczkę jeżeli lubicie) i  tak przygotowanym sosem polewamy upieczonego pstrąga.
  Przed chwilą pożarłam wyżej opisane danie omnomnomnom... Leżę, trawię niczym wąż i odczuwam satysfakcję. ;)


poniedziałek, 14 stycznia 2013

Creme brulee z białą czekoladą i galaretką porzeczkową

  Z pieczenia makaroników pozostały mi dwa bezpańskie żółtka. To w sam raz na creme brulee dla dwóch osób - pomyślałam. Ale taki zwyczajny, waniliowy, po raz milionowy - nie. Ponieważ mam dzisiaj wenę i białą czekoladę, postanowiłam to wykorzystać i tym sposobem powstał dzisiejszy deser. Podaję proporcje na dwa żółtka, także jeżeli chcecie zrobić więcej wystarczy tylko pomnożyć.

- 2 żółtka
- 1 łyżka cukru
- 4 kostki białej czekolady
- 3/4 szklanki śmietanki 36%
- galaretka z czerwonej porzeczki (taka domowa zrobiona z porzeczek utartych przez sitko z cukrem)
- coś chrupkiego, czyli uprażone bardzo drobno pokrojone migdały ( to tak zamiast karmelowej skorupki;))

  Żółtka ucieramy w miseczce, ale tak bez przesady, żeby ich zbytnio nie napowietrzyć. Krem ma być aksamitny, a nie puszysty. Śmietankę, cukier i czekoladę powoli podgrzewamy, do momentu w którym czekolada całkowicie się rozpuści, a śmietanka zagotuje (na brzegach pojawią się delikatne bąbelki). Zdejmujemy z ognia i stopniowo, po łyżce dodajemy do żółtek. Mieszamy uważnie, nie wpuszczając do masy zbyt dużo powietrza.
  Przelewamy nasz krem przez sitko do żaroodpornego naczynia i pieczemy około 50 minut w 100 stopniach.
  Gdy nasz krem się zetnie, rozpuszczamy w rondelku łyżkę porzeczkowej galaretki, smarujemy nią wierzch kremu i chowamy w lodówce na kilka godzin. Przed podaniem posypujemy uprażonymi migdałami.
  Sama biała czekolada nie jest dla mnie wybitna w smaku, natomiast myślę, że jest wspaniała jako dodatek do kremów, tortów i wszystkich innych deserów, trzeba ją tylko dobrze zrównoważyć.

sobota, 12 stycznia 2013

Makaroniki

  Uwielbiam wszystkie migdałowe ciasteczka, a makaroniki w szczególności. Te akurat upiekłam, z drobnymi modyfikacjami, według przepisu Bożeny Sikoń, która jest moim ciastkowo-łakociowym guru;). Makaroniki wychodzą na prawdę cudowne - kruche i chrupiące z zewnątrz i delikatne, puszyste w środku. Przełożyłam je kremem z mascarpone i białej czekolady, który idealnie uzupełnia smak migdałowych ciasteczek, ale o tym za chwilę. Zacznijmy od przepisu na makaroniki:


- 150 g mączki migdałowej
- 100 g cukru pudru
- 2 białka
- 150 g cukru
- 40 ml wody

  Białka muszą być w temperaturze pokojowej, żeby beza nam się lepiej ubiła. W tym celu musimy wyjąć je z lodówki kilka godzin wcześniej. W dużej misce mieszamy mączkę migdałową z cukrem pudrem.
  W rondelku z wody i 150 g cukru przygotowujemy syrop: podgrzewamy je razem (nie mieszamy), aż zaczną gęstnieć, a kropelki wpuszczone do szklanki z zimą wodą będą formować opadające na dno kuleczki. Wtedy przestajemy podgrzewać i zdejmujemy syrop z ognia.
  W tym czasie ubijamy białka na sztywną pianę. Dolewamy do niej wąską strużką syrop i dalej ubijamy, aż do całkowitego ostygnięcia masy.
  Powstałą włoską bezę dodajemy do miski z cukrem i mączką migdałową, delikatnie mieszamy i rękawem cukierniczym szprycujemy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia w miarę równe kółeczka. Uderzamy kilkakrotnie blachą z masą makaronikową kilkakrotnie o miękką powierzchnię, aby masa lepiej się rozlała i zbędne pęcherzyki powietrza uciekły.
 Makaroniki pieczemy w 180 stopniach przez 20 minut, ale radzę pilnować ponieważ moje były gotowe już po niespełna siedmiu.
  Po przestudzeniu, możemy przełożyć beziki masą:

- opakowanie serka mascarpone
- tabliczka białej czekolady rozpuszczona w kąpieli wodnej
- 50 ml białego rumu

  Wszystkie składniki mieszamy dokładnie ze sobą, uważając, aby przy dodawaniu rumu masa się nie zważyła.



czwartek, 10 stycznia 2013

Kanapka z pastą z awokado

  Pyszna propozycja na tym razem zdrowe śniadanie ;). Potrzebujemy:

- 1 dojrzałe awokado
- szczypiorek
- 1 łyżeczkę soku z cytryny lub limonki
- sól, pieprz, ostrą paprykę
- 1 łyżeczkę oliwy z oliwek
- dodatkowo paski czerwonej, świeżej papryki, kiełki (jakie lubisz)
- chleb żytni

  Na początek wyjmujemy miąższ awokado łyżeczką z łupinki, przekładamy do miseczki i mielimy blenderem na gładką masę. Doprawiamy solą, pieprzem, ostrą papryką, sokiem z cytryny, oliwą z oliwek. Dodajemy pokrojony szczypiorek, następnie dokładnie mieszamy.
 Teraz możemy grubo posmarować nasze kromki chleba pastą. Wierzch obkładami paskami słodkiej papryki, kiełkami (u mnie mieszanka kiełków rzodkiewki i brokuła) i już możemy zajadac ze smakiem zielone kanapki z aksamitnym, orzechowym awokado i chrupiącą papryką.


wtorek, 8 stycznia 2013

Szpinakowe 'cannelloni' z podsuszonymi pomidorami w sosie serowym

  W zasadzie to 'lasagne - cennelloni', bo makaronowe rurki zrobiłam owijając szpinakowy farsz w świeże płaty lasagne. Zaczynam od przygotowania pomidorkow:

- 100g pomidorków koktajlowych pokrojonych w plasterki
- oliwa z oliwek
- cukier

  Pomidory układamy na blasze wyłożonej papierem do pieczenia, skrapiamy oliwą, posypujemy cukrem i wkładamy na 45 minut do piekarnika nagrzanego do 120 stopni.
  W tym czasie możemy zająć się nadzieniem:

- 250g szpinaku baby
- 300g sera ricotta
- 150g grzybów (u mnie mrożona mieszanka kurek, prawdziwków i podgrzybków)
- sól, pieprz, gałka muszkatołowa, czosnek

 Szpinak drobno siekamy, to samo robimy z rozmrożonymi grzybami i mieszamy razem. Do tego wszystkiego dodajemy ricottę i doprawiamy solą, pieprzem, przeciśniętym czosnkiem i gałką muszkatołową. Tak przygotowany farsz owijamy świeżymi płatami lasagne i układamy w wysmarowanym oliwą naczyniu żaroodpornym.
  Teraz czas na serowy beszamel:

- 50g masła
- 75g mąki
- 0,5l mleka
- bazylia
- 100g startego parmezanu
- sól, biały pieprz

  Rozpuszczamy masło w rondelku i dodajemy mąkę (cały czas mieszamy), a gdy się połączą stopniowo dolewamy mleko i dalej dokładnie mieszamy dopóki sos nam nie zgęstnieje. Doprawiamy solą i białym pieprzem. Beszamel jest wymagający i nie 'wybacza' żadnej chwili nieuwagi - przypala się lub robią się w nim grudki. Mój całe szczęście wyszedł cudownie aksamitny i gładki.
  Do gotowego sosu dodajemy parmezan, pokrojone liście bazylii i zalewamy nim makaronowe rurki. Z wierzchu możemy posypać dodatkowo jeszcze startym serem. Tak przygotowany makaron pieczemy w 200 stopniach pod przykryciem przez 30 minut.
  Podajemy posypane podsuszonymi pomidorkowymi chipsami, czarnymi oliwkami i listkami świeżej bazylii. Wspaniale wzbogacają smak i dodają naszemu daniu kolorów.


niedziela, 6 stycznia 2013

Grillowany tost z jajkiem sadzonym

  Czyli bardzo dekadenckie niedzielne śniadanie. Takim tostem nie sposób się nie zachwycić,  zwłaszcza w szary, leniwy, deszczowy poranek. Bardzo krzepiąca i poprawiająca nastrój sprawa;). Składniki są jak zwykle proste, nie potrzeba robić po nie wyprawy na drugi koniec miasta. Są to:

- 2 kromki chleba (nie musi być tostowy, w zasadzie lepiej nawet żeby nie był;))
- majonez
- 1 dobre jajko
- ser żółty
- dobra szynka
- odrobina masła

  Zrobienie tosta to sprawa prosta:). Na początek sadzimy na maśle jajko. Kromki chleba smarujemy majonezem i teraz uwaga: będziemy grillować kanapkę "majonezem na zewnątrz". Możemy to uczynić na suchej patelni, lub jeżeli ktoś jest szczęśliwym posiadaczem grilla elektrycznego - to proszę bardzo. Najlepiej jest nagrzać patelnię (lub grill) i ułożyć na niej po kolei: kromkę chleba (majonezem na dół), ser (duużo sera), jajko i szynkę. Wszystkie te składniki przykrywamy drugim kawałkiem pieczywa (majonezem do góry) i podgrzewamy dopóki ser się nie rozpuści, a chlebek nie przypiecze. Jeżeli nie mamy zamykanego grilla, zmuszeni jesteśmy odwrócić naszą kanapkę, aby podpiec ją jeszcze z drugiej strony.
  Tak przygotowany tost jest przepyszny. Chrupiący chleb, ciągnący się ser i płynne żółtko - pycha. Nie powiem, że nie jest kłopotliwy z jedzeniu, bo to nie prawda. Polecam go jednak wszystkim, którzy potrzebują solidnego śniadania i niekoniecznie liczą kalorie.

piątek, 4 stycznia 2013

Klops z suszonymi pomidorami, cukinią i oliwkami

  Ostatnio bardzo często chodzą mi po głowie klopsy;) po prostu mam chęć na kawałek mielonego, pieczonego, soczystego mięsa z przeróżnymi dodatkami. Dziś wpadłam na pomysł, by zmieszać:

- 1/2 kg mielonego mięsa (u mnie tym razem wołowe)
- 4 suszone pomidory z oliwy
- mniej więcej 12 czarnych oliwek pokrojonych w plasterki
- 2 ząbki czosnku
- kostka rosołowa (kurczakowa, warzywna, a jeżeli chcesz nadać mięsu głęboki smak, dodaj wołową)
- oliwa z oliwek
- 1 1/2 łyżeczki ziaren czarnego pieprzu
- 1 cebula
- mała cukinia
- koncentrat pomidorowy
- papryka słodka, papryka ostra, oregano
- trochę masła


  Zaczynam od pokrojenia w kosteczkę cebulki i cukinii, podsmażam je na odrobinie oliwy i odstawiam do ostygnięcia. W tym czasie miażdżę w moździerzu pieprz, dodaję do niego kostkę rosołową, dwie łyżki oliwy i ucieram razem, dopóki ładnie się nie połączą. Mięso doprawiam ostrą i słodką papryką (nie żałuję;)), oregano, łyżką koncentratu,wyciśniętym przez praskę czosnkiem i dolewam oliwkową emulsję z moździerza. Dodaję oliwki, pokrojone drobno suszone pomidory i wyrabiam dokładnie mięso rękami, żeby wszystkie przyprawy przeniknęły w nie równomiernie. Na koniec muszę jeszcze wmieszać przestygłą zawartość patelni - cebulę z cukinią. Ostatnie, co pozostało do zrobienia to wysmarowanie oliwą naczynia żaroodpornego, przełożenie do niego mięsnej pulpy. Gdy już to zrobię, wyrównuję gładko wierzch, obkładam wiórkami masła i piekę pod przykryciem 1 godzinę w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po tym czasie nasz klops będzie przypieczony z wierzchu, soczysty w środku i ładnie odejdzie od brzegów naczynia.
  Tak przygotowane mięso możemy pokroić na kawałki i zjeść ze smakiem z sałatką, polane świeżym, bazyliowym pesto. Ja tym zrezygnowałam z oryginalnej wersji i utarłam po prostu w moździerzu ząbek czosnku z solą, kilkoma świeżymi, bazyliowymi gałązkami i odrobiną soku z cytryny.



środa, 2 stycznia 2013

Bardzo serowe kąski

  Natknęłam się na nie na jednym z wesel, na którym miałam przyjemność być. Tak mnie zafascynowały, że postanowiłam je odtworzyć. Można jeść je same, lub rozsmarowane a kawałku pieczywa. Przygotowuje się je na prawdę prosto z kilku prostych składników:

- opakowanie sera zółtego bez dziur
- opakowanie trójkątnych serków topionych śmietankowych
- łyżka miękkiego masła
- ok. 3 suszone pomidory z oliwy
- kawałek wędzonego indyka lub kurczaka
- ostra papryka w proszku


  Kiedy wyłuskamy serki ze sreberek, mieszamy je z masłem, pokrojonymi w kosteczkę pomidorami i wędliną. Doprawiamy papryką dla dodania odrobiny pikantności i różowawego koloru.
  Tak powstała pastą smarujemy grubo każdy plasterek sera pozostawiając 1cm rąbek nieposmarowany. Zawijamy ruloniki i pozostawiamy je na godzinę w lodówce. Gdy stężeją, kroimy każdy na 6-5 kawałeczków. Jest to bardzo prosta i niewymagająca przekąska, lecz bardzo smakowita i znika ze stołu w mgnieniu oka. :)

Rolada szpinakowa z łososiem i kremowym serkiem

 Wspaniałe i zaskakująco harmonijne połączenie smaków i konsystencji. Wyrazisty łosoś, szpinakowy szpinak, a do tego aksamitny, chrzanowy serek. Na prawdę świetna zawijana przystawka, w dodatku ciekawa i łatwa w przygotowaniu. Do zawinięcia takowej roladki potrzebujemy:

- 200g wędzonego łososia
- 500g świeżego szpinaku (może być baby)
- 1 serek Almette śmietankowy
- 1 serek Almettle chrzanowy
- 1 jajko
- ząbek czosnku
- sok z cytryny
- sól, pieprz, ostra papryka w proszku, gałka muszkatołowa
- ok. 2 łyżeczki chrzanu

  Rozpoczynamy od zrobienia szpinakowego ciasta. W tym celu zlewamy szpinak wrzątkiem, ustawiamy w garnku na gazie, a kiedy woda ponownie się zagotuje odcedzamy, przelewamy zimną wodą i dokładnie wyciskamy pozostały płyn. Następnie drobno siekamy nasz szpinak, przekładamy go do miski, gdzie mieszamy go z przeciśniętym przez praskę czosnkiem, solą, pieprzem, szczyptą gałki muszkatołowej (z tym uwaga, bo to nie piernik;)). Z białka i szczypty soli ubijamy sztywną pianę, którą stopniowo dodajemy do szpinakowej mieszaniny. Gotowe ciasto wykładamy na blachę wyłożoną papierem do pieczenia, formujemy z niego w miarę regularny prostokąt i  wkładamy do piekarnika nagrzanego do 190 stopni na około 20 minut.
  W tym czasie przygotowujemy serki, a mianowicie mieszamy je razem doprawiając chrzanem.
  Ciasto studzimy, smarujemy je równomiernie masą serkową, układamy na niej plastry wędzonego łososia, skrapiamy sokiem z cytryny i oprószamy ostrą papryką. Po ułożeniu wszytkich składników, roladę należy delikatnie i szczelnie zwinąć, opatulić folią spożywczą i wstawić do lodówki na jakąś godzinkę, może dwie.
  Przed podaniem kroimy roladkę na malownicze, trzykolorowe plasterki. Świetnie smakuje na kawałku pieczywa, ale i jedzona samodzielnie jest przepyszna i ma delikatny, kremowy posmak.